|
www.gildiamagow.fora.pl Forum Gildi Magów
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Victor de Miracle
Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:44, 10 Lip 2009 Temat postu: Ślad słońca niknący za horyzontem |
|
|
Słońce zaczynało już powoli zanikać za horyzontem, a większość istot żywych układało się już do snu. W powietrzu czuć było sielską i senną atmosferę, której nic nie mogło zakłócić. Jedynym dźwiękiem jaki był słyszalny był tupot końskich kopyt o dobrze ubity gościniec. Rumak był całkowicie czarny i wydawać by się mogło, że momentami zlewa się z coraz szybciej zapadającą ciemnością. O jeźdźcu, który go dosiadał niewiele dało się powiedzieć, gdyż był szczelnie okryty płaszczem, a głowę miał osłoniętą kapturem. Ta nietypowa para dawała wrażenie czegoś upiornego i zdolnego zakłócić nastrój tego miejsca. Kierowali się prosto na Orthank, najwidoczniej ich sprawa nie mogła czekać, gdyż gnali jak wygłodniały wyvern za ofiarą. Tuż przed schodami wieży zwierze zatrzymało się jakby mogło się zdawać samo z siebie. Czyżby jeździec utrzymywał ze swym podopiecznym telepatyczne połączenie? Postać zeskoczyła na ziemie lekko i delikatnie. Dalej była osłonięta płaszczem co uniemożliwiało jakąkolwiek identyfikację. Spokojnym krokiem wspięła się po schodach i zapukała w odwieczne wrota. Przez chwile można było ujrzeć dłoń, była śnieżnobiała o długich prostych palcach. Została jednak szybko ukryta z powrotem pod płaszcz. Jeździec czekał
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Belethil
Dołączył: 05 Lip 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:37, 10 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Wrota bardzo powoli otworzyły się na zewnątrz, bez nawet najmniejszego zaskrzypienia. Wyglądało to tak, jakby otwierały się same, bo nie można było dostrzec żadnego odpowiadającego za to mechanizmu. W drzwiach stanęła, z pozoru niepozorna, postać elfiego młodziana, bo na oko miał około dwudziestu lat ludzkich. Miał on proste włosy, barwą przypominające łany zbóż i oczy, które przypominały czyste, bezchmurne niebo w letni dzień. Odziany był w białe szaty, wykonane najprawdopodobniej z elfich tkanin. Na plecach zaś miał długi i szeroki biały płaszcz z kapturem, który z przodu był spięty mithrilową klamrą w kształcie liścia athelasu, wysadzaną oszlifowanymi szafirami.
- Witam w Isengardzie drogi wędrowcze. Co ciebie sprowadza w nasze skromne progi?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Belethil dnia Pią 20:05, 10 Lip 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Victor de Miracle
Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:03, 10 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Victor zrzucił kaptur na ramiona, a oczom elfa ukazała się młodzieńcza twarz należąca bezsprzecznie do człowieka. Długie ciemnobrązowe włosy opadały na ramiona, a niektóry kosmyki nachodziły na niemalże czarne oczy. Jego skóra była bardzo biała, wydawać by się mogło, że nigdy Jej nie odsłaniał za dnia. Szybkie spojrzenie otaksowało nieśmiertelnego od góry do dołu i już wiedział, że nie jest to zwykły długouchy.
- Witaj nieśmiertelny
Skłonił delikatnie głowę.
- Przybywam tu, gdyż dowiedziałem się, że prastara gildia znów przyjmuję nowych członków.
W jego głosie było coś dziwnego... Dla zwykłej osoby brzmiał on bardzo spokojnie, delikatnie, a wręcz beztrosko, ale dla dobrego słuchacza było jasne, że ten człowiek coś ukrywa.
- Ależ gdzie moje maniery, zwą mnie Victor de Miracle, przybywam z Kurald Emurlahn
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Belethil
Dołączył: 05 Lip 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:14, 10 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Kurald Emurlahn? Powtórzył w myślach owy jegomość odziany w śnieżnobiałe szaty. Sama ta nazwa sprawiała, że nabrał on podejrzliwości co do tego osobnika. Nie myślał stereotypowo, ale nawet go nieznał, a ostrożności nigdy za wiele. Zresztą jego sposób mówienia, poruszania się, był co najmniej... dziwny. Zdawał się zachowywać tak jakby chciał coś ukryć przed światem, choć równie dobrze mógł po prostu grać. Eldar przyjrzał się uważniej swemu rozmówcy, swoimi lazurowymi oczami, w taki sposób, jakby chciał spojrzeć w jego serce i duszę, choć równie dobrze, może to było mylne wrażenie? Przez niedługi czas nie odpowiadał, powodując tym samym, że otoczyła ich atmosfera niezwykle wymownej ciszy. W końcu jednak i on się przedstawił, jak nakazywał dobry zwyczaj.
- Ayae fírima! Saesa omentien lle. Nazywam się Belethil Calaciryan.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Victor de Miracle
Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:29, 10 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Czyli dalej stoimy przed wrotami, ciekawe czy kiedykolwiek mnie wpuści do środka, bo jeśli przyjdzie nam dalej wymieniać zwroty grzecznościowe to zapuszczę tu korzenie. Nie mogę dać po sobie poznać, że zaczyna mnie to irytować, może wysilę się i obdarzę Eldara uśmiechem? Tak do dobra myśl
- Rad jestem Cię poznać
Uśmiech, który zagościł na twarzy Victora byłby w stanie powalić niejedną damę, ale nie był pewien czy podziała też na Elfa.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Victor de Miracle dnia Pią 20:30, 10 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Airane
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:39, 11 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Z racji, że noc zapadała nieubłaganie, a dzisiejsze niebo było bezgwiezdne, w promieniu kilku metrów wzrok zwyczajnego osobnika nie dostrzegłby niczego. Jednak do bram Pradawnej Gildii zmierzała jeszcze jedna osoba. Była nią kobieta. Gdy podjechała bliżej, zsiadła z grzbietu swojego wierzchowca i weszła w krąg światła, padającego z pochodni przy bramie, można było bezsprzecznie dojrzeć, iż jest jedną z długowiecznych. Odziana w długą, śnieżnobiałą suknię bez rękawów, z rozpuszczonymi, swobodnie rozwianymi czekoladowymi włosami, uśmiechnęła się jedynie do nowoprzybyłego i z większą powagą sknięła głową przed Belethilem, odzywając się tymi słowy:
-Elen síla lúmenn omentielvo.-Tu na chwilę przerwała i przechodząc na Mowę Wspólną dodała-Widzę, że mamy nowego kandydata do Wiecznej Gildii Być może trochę przestraszyła ją ta odwaga, gdyż wiedziała, że powinna zwracać się z ogromnym szacunkiem do swego przywódcy, jednak jej niewyparzony język nie zawsze słucha się rozumu. Dlatego też zamilkła, przysłuchując się rozmowie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Victor de Miracle
Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:55, 11 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Victor obdarzył krótkim spojrzeniem elfkę, ale sądząc z Jej tonu i zachowania nie była nikim znaczącym w strukturach gildii i nie uznał za stosowne obdarzać ją niczym więcej niż delikatnym skinieniem głowy. Czekał na dalsze słowa Belethila i był ciekaw czy zainteresuje go jego przeszłość, gdyż to w niej tkwił sekret jego mocy. Nie był pewien jednak czy kiedy Eldar pozna genezę jego istnienia dalej będzie zainteresowany jego bytnością w nieśmiertelnej gildii. Pozostawało czekać i mieć nadzieję, że w końcu zostanie wpuszczony bo on w odróżnieniu od nieśmiertelnych czuł, że robi się coraz chłodniej, a ponadto godziny w siodle dawały o sobie znać. Postać elfki była interesująca, ale nie miał czasu ani ochoty na dogłębniejszą analizę Jej osoby, a próba nawiązania kontaktu telepatycznego mogłaby zostać uznana za nietakt, a tego by nie chciał.
Czekał...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Airane
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:33, 11 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Elfka, bardziej ośmielona, uśmiechnęła się lekko jedynie, tym swoim lekko podłym uśmieszkiem. Nie spodobał jej się brak szacunku nowego kandydata do jej osoby. Może i była o wiele mniej ważna od Belethila i darzyła przywódce ogromnym respektem, lecz nie znaczyło to, że jej się on nie należy. Szczególnie biorąc pod uwagę pewną małą drobnostkę. Po chwili odezwała się, pierwsze słowa kierując do Belethila:
-Pozwól, że ja dalej zajmę się przybyszem. W końcu odpowiadam za to i za dalsze wtajemniczanie nowicjuszy. Oczywiście, pod warunkiem, że dojdzie do tego etapu.-Tu wzrok niewiasty spoczął na nieznanym jej mężczyźnie. Teraz już, oczekując na odpowiedź Belethila, odwróciła się przodem do kandydata, mogąc ze spokojem mu się przyjrzeć. Postanowiła poczekać na pierwszy ruch mężczyzny. W końcu to jemu powinno zależeć na dostaniu się do tak znamienitej Gildii.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Belethil
Dołączył: 05 Lip 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:43, 11 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Belethil lubił milczeć i rozmyślać, należał bowiem do zdecydowanie starszego pokolenia Nieśmiertelnych, a nie tych młodych, co to więcej kierują się emocjami i uczuciami, aniżeli umysłem, sercem i duszą. Widząc zamieszanie jakie powstało wokół osoby nowo przybyłego kandydata zaniepokoił się nieco. Jeszcze by tego brakowało, aby doszło do jakiejś sprzeczki, zresztą ów jegomość, zdawał się już mieć dość siedzenia w siodle.
Mani ume lle quena? Lle lakwenien?
Te słowa Belethil skierował do Airane, nie podobało mu się to, w jaki sposób odnosiła się do kandydata, ani to w jaki sposób odnosiła się do niego samego w danej chwili, a ponieważ zły to ptak co własne gniazdo kala, nie zamierzał używać dosadniejszych wyrażeń. Następnie swój wzrok skierował na przybysza. Podszedł do niego i pomógł mu zsiąść z wierzchowca.
- Mellonamin, zapraszam do Orthanku. Tam usiądziemy wygodnie w pokoju gościnnym i dokończymy naszą dalszą rozmowę.
Następnie Belethil się odwrócił i delikatnym gestem nadgarstka sprawił, że wrota do Orthanku otowrzyły się na zewnątrz, przed magami. Belethil puścił przodem gościa, jak nakazywała kulturę, następnie Airane, ponieważ była kobietą, a później wszedł on sam aby zaprowadzić ich do pokoju gościnnego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Airane
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:23, 11 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Słysząc słowa swego przywódcy trochę speszyła się, jednak nie na tyle by całkowicie się pozwolić sobą zawładnąć. Miała swoją godność i byle młodzian nie będzie nią pomiatał, bowiem szacunek powinien mieć dla każdego. Szczególnie chcąc dostać się do "rodziny" jaką tworzyli. Widziała, że niebawem będzie żałować swojego zachowania i nie chcąc się narażać Belethilowi i swojemu sumieniu, powiedziała cicho, ze spuszczoną głową, przechodząc obok swego przywócy:
-Amin hiraetha
Po tych słowach nie odezwała się przez dłuższy czas. Najprawdopodobniejszym powodem tego był fakt, ze kandydat na członka Gildii nie naprawił swego błędu, a jak mówi dobre wychowanie, winien to zrobić. Miała nadzieję, że Nefarius również wyczuje to, co niewiasta w tymże mężczyźnie. Chociaż, być może to tylko zwykłe uprzedzenie. Elfka nie miała dziś udanego dnia, co można było zauważyć. Dlatego też była o wiele mniej ugodowa niż zazwyczaj.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Victor de Miracle
Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:38, 11 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Victor spokojnym krokiem wszedł do pokoju gościnnego i tak zastygł w bezruchu nie zasiadając w żadnym z foteli, gdyż zasady dobrego wychowania nie pozwalały mu na zajęcie miejsca bez zgody właściciela. Dalej nie odezwał się do elfki, gdyż etykieta jasno nakazywała mu czekać, aż ta sama się do niego odezwie, gdyż po pierwsze była kobietą, a po drugie ona była tu u siebie i mogła sobie nie życzyć by się do niej zwracał nieproszony. Zdjął płaszcz i przewiesił go przez ramię. Wreszcie można było ocenić jego sylwetkę i ujrzeć jego strój. Był wysoki i szczupły, postury bardziej elfiej niż ludzkiej. Jedną dłoń miał okutą w żelazną rękawice z wypustkami, natomiast druga był śnieżnobiała i wyposażona w długie szczupłe palce. Miał na sobie czarne proste spodnie wpuszczone w buty do jazdy konnej. Czarną koszulę z koronkowymi mankietami i takim samym kołnierzykiem. Jednak to co najbardziej przyciągało w nim wzrok były oczy, tak ciemne, że niemalże barwy onyksu o przeszywającym spojrzeniu. Mimo trudów podróży jego włosy dalej prezentowały się całkiem dobrze jak sądził, a dla pewności delikatnie przeczesał je palcami. Ciemnobrązowe kłaki na głowie były jego dumą i tylko w ich wypadku cechował się próżnością. Uśmiechnął się delikatnie w stronę elfki bo Jej mina zdradzała fakt, iż nie jest zbyt wesoła.
Znowu musiał czekać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Victor de Miracle dnia Sob 23:40, 11 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nefarius
Administrator
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:31, 13 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Prócz dźwięku skrzypiących drzwi i kroków przybyłych, komnatę wypełniał jeszcze jeden dźwięk. Skrobanie, a tak szybko skrobać mogła tylko jedna osoba - dyplomata Nefarius. Przebiegał od linijki do linijki oczami, próbując znaleźć się w ciele adresata. Słowo ma moc, znacznie większą niż tysiąc mieczy, a jeszcze nimi poparte, zdolne jest do wielkich czynów. Dyplomaci o tym wiedzą, ale może dobrze będzie, jak świat sobie tego nie uświadomi, i dalej z wygodnego fotela w Orthanku, będzie można nim manipulować.
Rekrutant, ale to teraz nim ma się zająć, skaranie boskie! Całe szczęście, że wyjeżdża do Lindonu, nie zabawi tu długo, ale skoro już tu jest... Wstał tylko, podpierając się swym kosturem, reliktem magii natury i pieśni, której to jedyny, zagłębił tajniki, a właściwie "tworzył" ją. Stanął frontem do przybyłego, mierząc go swymi błękitnymi, jak niebo oczami, które trafnie potrafiły ocenić kandydata, zanim ten jeszcze coś powie. Skłonił się uprzejmie, wypowiadając słowa.
Nefarius z rodu Galthorne, zwany także Auberonem, Halvardem, oraz Urudinem, naczelny dyplomata Gildii, były jej przywódca, witaj w naszych skromnych progach.
Głos miał bardzo melodyjny, nawet jak na elfa. Nic dziwnego, dla kogoś, kto znał jego ojczyznę, Lindon.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nefarius dnia Pon 23:29, 13 Lip 2009, w całości zmieniany 10 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Victor de Miracle
Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:17, 13 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Młody człowiek spokojnie i powoli skierował wzrok w kierunku dotąd nie zauważonego, uśmiechnął się szeroko i odezwał spokojnym i dźwięcznym głosem.
-Victor de Miracle, kontent jestem z poznania tak znamienitej osobistości
Ukłonił się delikatnie, dość głęboko by okazać szacunek, ale nie dość by zachować się niczym lizus jakich wielu już pewnie odwiedzało gildię. Nie zamierzał się wkupywać w cudze łaski, gdyż chciał tu zostać przyjęty za swe umiejętności magiczne, a nie te odpowiedzialne za wkupywanie się w cudze łaski. Co to, to nie. Victor był na to zbyt dumny, za co nieraz już musiał płacić sporą cenę zdrowia, a niegdyś niemalże życia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Victor de Miracle dnia Pon 22:28, 13 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nefarius
Administrator
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:24, 13 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Mi też miło poznać, jednak prócz imienia, nic o tobie nie wiem.
Mniemam, że skoro Belethil wraz z Carey Cię tu przyprowadzili, jesteś kandydatem do Gildii.
Obrócił się nieznacznie, by sięgnąć ręką fotala, i przekręcić go frontem do pokoju, tak by z pozycji siedzącej, mógł wszystkiego wysłuchać.
Leżał na nim list, pisany tengwarem, widocznie miał popędzić przed nim do Mithlondu, by zawiadomić kogo trzeba, o jego przybyciu. Już wiele, wiele dekad temu skończyły się czasy, gdy anonimowo mógł podróżować po Śródziemiu. Od czasu, gdy związał się ze strażnikami z Ithilien, wypuszcza się to w coraz odleglejsze krańce Endoru, by zaznać spokoju i wolności, które tak bardzo cenił. Usiadł na fotelu, przenosząc list, wraz z podkładką na swoje kolana, i kontynuował dialog.
Tak więc? Opowiedz nam tu obecnym coś o sobie. Wiadome jest, że to czyny, nie słowa stanowią o sile człowieka, tak więc radzę Ci mówić prawdę, w jej najczystrzej postaci, bo już wielu było takich, co mówili za dużo, i niezgodnie z prawdą. I lepiej nie wiedzieć jak skończyli.
Mimo dość ostrych słów, dalej uśmiechał się do kandydata. Nie było jego zamiarem pomnożyć mu stresu, czy też dodać nawet odrobiny strachu, ale co ma zabrzmieć dobitnie, tak zabrzmi w jego ustach.
Ah tak, proszę usiądźcie, a ty Victorze tam.
Kandydatowi wskazał miejsce naprzeciw siebie. Oczy człowieka zdradzą więcej niż on sam chce, a ubiór Victora wskazywał, iż może to być niezwykle ciekawa i barwna historia, tylko czy do końca prawdziwa?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nefarius dnia Pon 23:28, 13 Lip 2009, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Victor de Miracle
Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:03, 14 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Człowiek zajął miejsce przed Nafariusem i przez chwilę wpatrywał się głęboko w jego oczy, prawdę powiadają Ci, że oczy elfa są głębsze od najgłębszej czeluści. W odróżnieniu jednak od niej miast przerażać uspokajają.
-Moja przeszłość nie jest czymś o czym lubię mówić, był to ciężko okres dla mnie. Gdyby nie fakt mieszkania w Kurald z tymi odszczepieńcami, których zwie się tutaj wampirami zapewne wiódł bym normalne i beztroskie życie. Trafiłem pod opiekę niejakiego Alestraina Ventreseme, który nie należał ani do żywych ani do martwych. Otaczali mnie od młodości sami krwiopijcy i muszę przyznać, że nie wpływali zbyt dobrze na moją psychikę. Jeśli panie pozwolisz opuszczę szczegóły mojej bytności w zamku tego potwora bo te wspomnienia są jeszcze za świeże. Może kiedyś...
Młodzieniec zaczął nerwowo przeczesywać włosy palcami, widać , że niełatwym było dla niego powrócić do tamtych czasów, choćby myślami. Po chwili jednak się uspokoił i wznowił kontakt wzrokowy z elfem. Lubił patrzeć rozmówcy w oczy, to zawsze dobrze na niego wpływało.
-Oczywiście jak się możesz domyślać szanowny elfie uciekłem z zamku. Chcieli i mnie przemienić tym samym pozbawiając radości z życia i zastępując ją zwykłymi zwierzęcymi instynktami. Do tej pory tułałem się po świecie, nigdzie nie miałem swego miejsca. Być może tak się działo z mojej winy... Sam już nie wiem.
Jednego jestem pewien, posiadam moc, nie potrafię do końca nad nią panować i czasem wymyka mi się spod kontroli powodując obfite krwotoki z nosa. Potrzebuję nauczyciela i potrzebuję towarzystwa normalnych osób. Tego szukam w gildii. W zamian oferuję całego siebie w tym moją znajomość Śródziemia, większości nekropolii i przybytków, w których zebrała się mroczna aura. Tym właśnie mniej więcej się zajmowałem po ucieczce, szukałem miejsc spotkań tych fanatyków i podświadomie ciągnęło mnie do nich. Nie rozumiem sam wielu moich zachowań, ale staram się wyeliminować je i chociaż z pozoru być normalnym.
Zamilkł, widocznie to było wszystko co miał na tę chwilę do powiedzenia. Nie opuścił jednak głowy i dalej patrzył rozmówcy głęboko w oczy. Czuł spokój...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Victor de Miracle dnia Wto 0:13, 14 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|